Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/112

Ta strona została przepisana.

Biegła. Coś w jej sercu wołało triumfalnie:
— Glauku! uśmiechu mojej nadziei! jesteś w mojem ręku!




ROZDZIAŁ XXII.
Gorliwość pierwszych chrześcian. Zamiary nowochrzczeńca. Kuchnia Djomeda. Ostatnia rozmowa brata z Joną.

Tej samej nocy Apaecides został ochrzczony. Wszedł do zbiorowiska tych ludzi, którzy żywili głębokie przekonanie, że cnota i niebo są udziałem tylko małej liczby wybranych, a masy otaczających ich pogan skazane są na wieczne męki w piekle, jako hołdujący bogom, którzy istnieli wprawdzie, ale — zdaniem wyznawców nowej religji — byli złemi duchami, djabłami. Stąd pochodziła gorliwość prozelicka tych ludzi. Nawracali bliźnich, aby ich ocalić od płonięcia w ogniu wiecznym.
Prym śród tych charakterów płomiennych i przedsiębiorczych trzymał Olint. Przekonał on Apaecidesa, ze przyjęcie sakramentu chrztu nakazuje mu odrzucić urząd i szaty kapłana Izydy. Ale szedł dalej jeszcze: nastawał na tem, aby Apaecides pozostał jeszcze na tem stanowisku przez czas krótki, póki nie odsłoni przed zwodzonym ludem tajemnic wyroczni Izydy i oszustwa jej kapłanów. W młodym entuzjaście upatrywał narzędzie do zbawienia całego miasta.
Zeszli się obaj w gaju Cybeli dla omówienia przyszłej kampanji.
— Wystąp, rycerzu Chrystusa — mówił ognisty Nazarejczyk. Wezwij lud, aby wszedł do Świętego