Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/165

Ta strona została przepisana.

zwycięzców w następnych walkach, do których stawało po kilka par naraz. Walczący siecią i włócznią Niger pokonał olbrzyma Sporusa, zbrojnego mieczem i puklerzem, budząc wściekłe oklaski tłumu. Zwyciężony, zaplątany w sieć, daremnie wyglądał znaku miłosierdzia z ław widzów. Lud nie lubił Sporusa. Do klęczącego gladjatora przystąpił wykonawca wyroków cyrku w spuszczonej przyłbicy z krótkim mieczem. Klęczący gladjator bez szemrania, przyjął cios ostatni. Trupa wyniesiono do spoliarium. Ale Niger uległ niebawem w walce ze znakomitością, przybyłym z Rzymu Eumolpusem. Kontuzjonowany zyskał miłosierdzie ludu, którego był ulubieńcem.
Lidonowi los przeznaczył na przeciwnika Eumolpusa. Wobec uderzającej różnicy sił, edytor według praw amfiteatru ogłosił, że Lidon ma prawo zrzec się walki. Śród tłumu widzów biło naprzód, na widok zwycięstwa Lidona, rytmem radosnym, teraz trwogą okrutną, jedno serce — Medona. Błagało z ław niewolników syna spojrzeniem, znaczącem: „Ustąp”! Ale Lidon nie zarobił tamtą walką tyle, ile trzeba było na wykup ojca, a za walkę z Eumolpusem wyznaczoną była nagroda podwójna. Przytem wstyd było mu cofać się.
— Walczę! — rzekł.
Eumolpus z politowaniem spojrzał na pięknego młodzieńca: był silny, ale wobec niego był dzieckiem! Zmierzyli się. Podczs walki Lidon, ugodzony w kaszkiet, przypadł na jedno kolano.
— Habet! — zawołał głos młodej kobiety, która okazywała taką dbałość o to, aby zwierzętom nie zbywało na zbrodniarzach.
— Milcz! — rzekła dumnie żona Pansy. Nawet nie jest raniony.
Lidon porwał się i potężnie natarł na Eumolpesa, który jął się cofać ku zdziwieniu widzów.