zmianach losowych, o możliwości śmierci. Miłość rozsłoneczniła im życie, obiecywała raj wieczny. Upłynął Sierpień. Za miesiąc miał odbyć się ślub. Jona słała niewolnice, by próg Glauka zdobiły girlandami kwiecia. On co noc rozlewał przed jej drzwiami obfite libacje na cześć Kupida i Wenery. Spędzali ranki w domu na muzyce, wieczory na spacerach. Wystarczając sobie we dwoje, odsunęli się od znajomych. O Arbacesie wiedzieli tylko, że wylizał się z ran i żył. Czy knuje zemstę — nie zaprzątali sobie tem głowy. Ziemia się nie trzęsła. Trwali na stałym gruncie wiary w miłość wzajemną i swoje szczęście.
Nidja bywała jedyną towarzyszką przy schadzkach kochanków. Pomni jej usług, przywiązali się do niej serdecznie, pobłażali nawet wybuchom jej porywczości, jako dziwactwom charakteru, tłomaczącym się ułomnością zasługującej na litość niewidomej. Nie odgadywali, jakie ją skrycie pożerały płomienie, gdy słuchała ich rozmów miłosnych, jak cierpiała, odgadując chwile długich pocałowań.
Chociaż nie przyjęła daru wolności, była zupełnie wolną. Aby zagłuszyć ból zazdrosnego serca, przebiegała o kiju gwarne ulice Pompei. Odrzuciła pomoc niewolnika, orjentując się doskonale w labiryncie miasta. Pielęgnowała zawsze ogródek Glauka. Czasem próbowała zawiązać z nim rozmowę, lecz doznawała stąd męki, gdyż imię uwielbianej Jony bezustannie powracało na jego usta. Ratując dla niego w zapędzie szlachetnym Jonę, nie odgadywała, że ta stanie się dla niej źródłem takiej tortury.
Czasami nawiedzały ją myśli mściwe, jakkolwiek do pięknej i dobrej Jony w gruncie rzeczy była przywiązaną. Dziwactwa i sprzeczności jej charakteru były wynikiem naturalnym kalectwa, niedoli dzieciństwa, wychowawczych wpływów jej sfery. Samotne dzieciństwo dało hart duszy pięknej z urodzenia. Brud domu Burba nie tknął jej. Uczty Egipcjanina przeraziły ją.
Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/86
Ta strona została przepisana.