Strona:E. Korotyńska - Karusia.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

No, kozę można mieć drugą, ale braciszka szukać trzeba. Idź, dziecko, prosto przed siebie, w las, przejdź cały, a potem dalej i dalej, jeśli go w lesie nie będzie, to na pewno wywędrowali z nim do miasteczka.
— Magdo, powiedz tylko, kto go uprowadził, o kim myślisz, czy wiesz na pewno, iż nie utonął? ach! powiedz!
— Wczoraj w miasteczku byli cyganie — odparła dziewczyna — spotykałam ich koło lasu i w polu, zasmakowali widać w białej kózce i zabrali z sobą chłopaka. Idź, idź prędzej, zanim dojdą do swej siedziby, bo stamtąd nikt go nie wyrwie. A nie wpadnij sama w pułapkę!... Weź chleba kawał i idź!...
Dziewczynka, płacząc, poszła ku lasowi, a Magda weszła do chaty.