Strona:E. Korotyńska - Konik polny, pszczoła i mrówka.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —

wył szalony, zrozumiałem, iż zguba moja nadeszła, że serce z głodu osłabłe, a nogi do skoków niezdolne... Jestem zgubiony! ratuj mnie królowo! Daj mi schronienie na zimę i choć kropelkę miodu, a Bóg ci zapłaci.
A gdy wiosna powróci, gdy wietrzyk ciepłem powieje, zacznę pracować na dobre, robić bez wytchnienia, aby nie być głodnym w zimie.. Dopomóż mi teraz, nie opuszczaj!...
Pszczoła patrzała złośliwie na biedaka, po czym, gdy mówić przestał, odezwała się: — Precz próżniaku! odejdź, bo żądłem cię ukłuję, precz od mej ciężkiej pracy! Tańczyłeś przez lato, tańcz i teraz przez całą zimę, nie dla was ja robię, próżniacy!
To mówiąc wysunęła żądło i chciała się rzucić na konika, ale ten cofnął