Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —
wiska, wyszła i rozglądać się zaczęła, gdzieby konik polny się schronił.
Nie widziała go nigdzie, chociaż zapamiętała miejsce, na którym odbyła się smutna scena z pszczółką.
Grabarze bowiem zawlekli konika polnego dalej, po czym opuścili go, widząc, iż żyje jeszcze i porusza się co czas jakiś.
Zafrasowana mrówka przeszła kawałek drogi po trawie uschłej i spadłych z drzew liściach, aż w końcu ujrzała biednego konika leżącego na igliwie, spadłym ze świerku.
Pochyliła się nad nim, dotknęła łapką, a gdy ten leciutko westchnął, przemówiła z litością w głosie:
— Koniku mój drogi, nędza twa przenika mnie do głębi.