Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —
łającego o wszystko i krzyczącego bez miary.
Co robić? jak pomóc? Myślała Natalcia i wymyśliła. Oto zabrała tych dwoje dzieci do siebie i opiekę im dała, jak swoim. Gdy ojciec wracał z roboty, zastawał maleństwa uśpione i nakarmione i nic nikomu nie przeszkadzające.
A choć biednie było u Szymona, nie odpędzono nigdy uboższego od nich ode drzwi mieszkanka.
Natalcia umiała oddać swą miseczkę zupy, zjadłszy tylko kawałek chleba. Taki to skarb, takie szlachetne serce miała biedna, mała, szczuplutka dziewczynka, jak lilijka tak wątła i czuła...
Wróciła matka ze szpitala. Wyzdro-