Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —
była tak mała, że ledwie starczyła na marne wyżywienie pięciorga dzieci i słabowitej jego żony.
A tu jeszcze zdarzyło się nieszczęście, iż zachorowała żona i to tak ciężko, że zmuszony był ją zawieźć do szpitala.
Rozpacz jego nie miała granic. Co pocznie z dziećmi, kto je będzie pielęgnował i jeść przyrządzał, kto zgotuje mu obiad i zajmie się gospodarstwem?
Gdy siedział zadumany i zmartwiony, naraz czyjaś rączka objęła go za szyję i usta czyjeś ucałowały go serdecznie w policzek.
— Tatusiu — odezwała się Natalcia, tuląc się do zasmuconego ojca — czego się martwisz? Smutno nam będzie bez mamusi, ale co do gospodar-