Strona:E. Korotyńska - Przygody pieska Filusia.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

leść. Zawył żałośnie i do nogi ślepca się rzucił.
Lizał nogi biedaka, mieszał wycie z płaczem nieszczęśliwego.
Psie jego serce obiecywało być wiernym i dobrym i krokami ślepego kierować. I przyrzeczenia dotrzymał. Co rano prowadził go pod mur kamienicy, którą mu wskazała żebraczka, a co wieczór odprowadzał do domu. Ludzie, patrząc na wiernego pieska-przewodnika, z chęcią wspierali biedaka.
W Dzień Zaduszny poszli pod mur cmentarza i stanęli. Mróz był duży, pies skulony przytulił się do nóg nędzarza i czuwał. Naraz głos jakiś dziecięcy zawołał:
— Mamusiu! jaki śliczny piesek pil-