Strona:E. Korotyńska - Przygody pieska Filusia.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie był tak niewdzięczny, aby zamierzać ucieczkę na stałe. Bynajmniej.
Wiedział, jaką by tym boleść sprawił dobrej swej pani. Chciał tylko spróbować samodzielnej wycieczki.
Znajome mu psy wymykały się nieraz i szczęśliwie powracały do domu, czemużby więc jemu się nie udało?
Nie pomyślał nieopatrzny, iż znajome psy były to duże kundle lub dogi, które bronić się zębami i siłą potrafiły, a on? — wychuchane delikatne psiątko, przed silniejszym wiewem wiatru nawet drżące, łapkę tylko do spędzenia muchy zdolną, a ząbki do gryzienia czekoladek mające...
Gdy wyszedł na ulicę, przeraził go gwar uliczny i odgłosy ostrzegawcze samochodów, ale uzbroiwszy