Strona:E. Korotyńska - Ptaszek i dzieci.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —

od okna, żeby śmielej do nas wleciała...
To mówiąc otworzył okno, aby przepuścić ptaszka.
Zaledwie zdążył to uczynić, gdy gość skrzydlaty wleciał pędem do ciepłej izby i usiadł na przepierzeniu, rozdzielającym mieszkanie na dwie części.
Jakżeż żałosny widok przedstawiało maleństwo!
Cała mokra od śniegu, zziębnięta i drżąca w swym letnim ubraniu, z serduszkiem bijącym z trwogi, zadyszana i zlodowaciała.
Biedna ptaszyna tak była umęczona i przemoknięta, iż nie uczuwała nawet obawy przed ludźmi, od których w normalnych warunkach uciekałaby jak najdalej.
Ostrymi pazurkami uczepiła się belki u sufitu i ciężko dysząc siedziała nie-