Ta strona została uwierzytelniona.
— 13 —
kojnym i coraz częściej siedzącym nie na belce u sufitu, lecz na ramie okienka. Czuł już wiosnę.
Przykro było dzieciom rozstawać się z ulubieńcem. Zosia nawet, chociaż najstarsza, ocierała łezki ukradkiem, iż rozstać się będą musieli z ukochaną ptaszyną, ale zwolnić swego gościa musieli.
To było ich obowiązkiem. Ptak bowiem stworzony jest do swobody, i krzywdą byłoby więzić w pokoju wyrywającego się ku wolności ptaszka.
Jak tylko więc słońce poczęło rzucać na świat cieplejsze promienie, z mchu wydostawać się pierwiosnki, dzieci, choć z westchnieniem, otworzyły okienko, usuwając się od niego, aby pozwolić swobodnie wyfrunąć swemu gościowi.