Strona:E. Korotyńska - Zaginiona Marta.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —

brym ludziom, którzy obchodzą się z nami dobrze.
— Nie bój się, wszystko będzie załatwione.
To rzekłszy poszła do dyrektorstwa i wypłaciła im pięćset franków, jako odszkodowanie za nie mogące dojść do skutku przedstawienie, po czym zabrała do powozu dwie dziewczynki i zawiozła do swego pałacu.
Tutaj nakarmiono je i zaprowadzono do salonu, gdzie rozpoczęły swe opowiadanie.
Opowiedziawszy o swych latach dziecięcych Maria zakończyła:
— Pewnego dnia ojciec mój przyniósł z połowu ryb ten oto skarb drogocenny, który tu z nami siedzi — moją drogą Martę. Ale niegodziwa żebracz-