Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 01.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.

Przyznacie, że na mojem miejscu trudno było zwymyślać radcę, choć miałem do tego wielką ochotę. Profesor śmiał się wielce z mej przygody i twierdził, że moje stosunki z radcą skończyły się na zawsze. Antonia była dla mnie istotą zbyt szlachetną i zbyt świętą, abym mógł odgrywać pod jej oknami tęsknotliwe amorosa. Opuściłem miasto H... z sercem rozżalonem i zrozpaczonem; obraz Antonii ukazywał mi się otoczony niby aureolą — a jej śpiew, którego nigdy nie słyszałem, brzmiał w mojem sercu, jak pocieszająca muzyka.

IV.

Od dwóch lat przebywałem w B..., gdy przedsięwziąłem podróż po Niemczech południowych. Pewnego wieczoru — w purpurze zachodzącego słońca — ujrzałem rysujące się wieże H... W miarę przybliżania czułem się opanowany jakimś niewypowiedzianym niepokojem. Miałem niby ciężar wielki na piersi, było mi duszno i zlazłem z powozu, aby oddychać swobodnie. Wkrótce owo przybicie moralne stało się cierpieniem fizycznem; zdawało mi się, żem słyszał w powietrzu dźwięki