Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 02.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

parę dni przyjdę z moim baronkiem po odpowiedź ostateczną.
Manasse się oddalił.
Radca dalej rozważał. Ale pomimo chciwość i słabość charakteru, nie mógł się zdecydować na małżeństwo swej córki z tym żydem. W porywie lojalności postanowił dotrzymać słowa staremu koledze.

ROZDZIAŁ IV
opowiada o portretach, o zielonej twarzy, o skaczącej myszy i o żydowskiem przekleństwie.

W jakiś czas po zaznajomieniu się z Edmundem w ogrodzie botanicznym, Albertyna zauważyła, że portret ojca, zawieszony w jej pokoju był zupełnie nie podobny i namalowany bardzo nieosobliwie. Wykazała panu radcy, że w istocie był on daleko młodszy i przystojniejszy, niż go wyobraził malarz; ganiła ponury wyraz twarzy, przestarzały kostyum, którym portrecista przybrał Melchiora; ganiła bukiet róż, trzymany w palcach, ozdobionych pierścieniami dyamentowymi.
Tak długo przemawiała, że radca w końcu sam znienawidził swój portret