Celestyna chciała go zobaczyć natychmiast i, zaledwie weszła, oświadczyła, że właśnie tego jej potrzeba i że opuści komórkę dopiero wówczas, gdy ją do tego zmusi stan zdrowia, aby wziąć pokój obszerniejszy. Burmistrz porównał ten pokój do celi klasztornej — i rzeczywiście nazajutrz komórka przybrała odpowiednią postać.
Celestyna zawiesiła na ścianie obraz Matki Boskiej i na stole postawiła krucyfiks. Łóżko składało się z worka ze słomą, z wełnianego nakrycia, przyczem Celestyna nie chciała mieć innych sprzętów, jak zydel drewniany i mały stolik. Gospodyni domu, wzruszona wyrazem boleści obcej kobiety, sądziła, że należy do jej obowiązków zabawiać chorą; ale nieznajoma prosiła w słowach wzruszających, aby nie naruszano jej samotności, w której żyła, cała oddana kontemplacyi Dziewicy oraz świętych.
Co rano, o świcie, Celestyna udawała się do klasztoru Karmelitanek, aby asystować przy pierwszej mszy świętej, resztę czasu przepędzała w swym pokoju, na ćwiczeniach pobożnych: Ile razy ktokolwiek chciał w jakiej bądź sprawie
Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 02.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.