Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 02.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

więc do matki, podczas kiedy mnie wyprowadzała:
— Mateczko, co za jeden ten brzydki człowiek z piasku, co nas zawsze wypędza od ojca? Jak on wygląda?
— Niema żadnego człowieka z piasku, — odpowiedziała mi matka. Kiedy wam powiadam: człowiek z piasku idzie, to znaczy poprostu: że wam się spać chce, i, że nie możecie więcej trzymać oczu otwartych, tak właśnie, jakby wam kto w nie piaskiem rzucał.
To objaśnienie nie zadowoliło mnie bynajmniej: wyobraziłem sobie tylko, że matka nie chce nas straszyć, ale że człowiek z piasku istnieje rzeczywiście, skoro go codzień słychać, jak idzie po schodach.
Dziwnie spragniony dowiedzieć się czegoś prawdziwego o nim i jego do nas stosunku, począłem raz wypytywać o to starą służącą naszego domu.
Człowiek z piasku? — rzekła, to ty nie wiesz jeszcze co to za jeden? To taki niegodziwiec, który przychodzi na zawołanie, kiedy dzieci spać iść nie chcą, i rzuca im garściami piasek w oczy, aż dopóki z głowy nie wyjdą; wtedy je pakuje do worka i niesie na księżyc dla swoich dzie-