demii Muzycznej, że brała lekcye fortepianu od najlepszych nauczycieli, że naśladować umie piruety najpierwszej tancerki, że potrafi kopiować kwiaty z doskonałą umiejętnością, że jest z natury wesoła i pełna równowagi. Każdy też wie, że nosi przy sobie mały sztambuch w safianowej okładce, ze złoconymi brzegami i że wypisuje w nim sobie najpiękniejsze myśli, jakie znaleść można w dziełach Goethego, Jean-Paula i innych wybitnych pisarzy i nakoniec powszechnie wiadomo, że nie robi nigdy błędów gramatycznych.
Albertyna, siedząc obok pełnego zapału malarza, doznała wzruszenia daleko żywszego, niż je odczuwała w towarzystwie zwykłem i głosem melodyjnym szeptała miłe słowa.
Wiatr wieczorny zaczął szumieć, unosząc na skrzydłach zapach kwiatów. W gęstym gaju słowiki wyśpiewywały swoje tęsknoty miłosne. Wówczas Albertyna zaczęła mówić wiersz z poezyi Fouqué’go:
Szelesty i szumy wiosny
Przez gajów płyną zagłusze:
Niby sidła, żar miłosny —
Pęta nam ciało i duszę.