Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/10

Ta strona została skorygowana.

gę, lecz była to drobnostka w porównaniu z podstępnym czynem, jakiego dopuścił się kilka tygodni później. Druga wyrządzona mi krzywda stanowiła przewinienie wobec społeczeństwa; powinienem był oskarżyć Raffles’a, publicznie przed laty. Względy natury osobistej nakazywały zachowanie tajemnicy. Sprawa ta obchodziła mnie zbyt blizko i zbyt srogą winowajcy groziła karą. Wmieszana do niej została przytem droższa mi od Raffles’a osoba, której nazwiska nie godzi się kalać, łącząc je z naszemi imionami.
Dość wiedzieć, że byłem zaręczony z nią przed spełnieniem złowrogiego czynu w owym fatalnym dniu marca. Jej rodzina, wprawdzie niechętna połączeniu naszemu, nazywała to „mezaliansem”; nie miała jednak nad moją lubą bezpośredniej władzy i nastąpiłoby między nami zupełne porozumienie, gdyby nie mój niecny postępek.
Takie było położenie rzeczy nieszczęsnej nocy, w której przegrawszy w baczka znaczną sumę i wystawiwszy rewers na ten dług honorowy, zwróciłem się naciśnięty potrzebą do Raffles’a.
Po tem zajściu widziałem drogą mi kobietę razy kilka jeszcze; w końcu jednak dałem jej do zrozumienia, że ciążą na mnie winy, których dzielićby ze mną nie mogła i napisałem, że zrywam z nią stosunki. Pamiętam dokładnie straszne przebyte później chwile.
Było to pod koniec maja; czułem się tak zgnębiony, iż nie mogłem zebrać myśli dla śledzenia w dziennikach biegu wypadków, Raffles umiał zawsze znaleźć wyjście z najtrudniejszego położenia, lecz dotychczas nigdy nie widziałem zblizka jego sztuczek. W tym czasie w Yorkshire wygrał kilkaset funtów sterlingów