Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/104

Ta strona została skorygowana.

Uważam za obowiązek popierać w tym razie dążności ogółu, choćby one nie odpowiadały kierunkiem i formą własnym ideałom naszym. Nie wątpię, że i ty ofiarujesz coś na ten cel Nasmyth?
— Mam ofiarować? Ja? A ni szeląga! — zawołał uparty bankier. Chyba, że utraciłbym zmysły! Z głębi sumienia mego, potępiam tę propagandę i będę używał wszelkich możliwych środków dla przeszkodzenia urzeczywistnieniu się jej planów. Nie, mój panie, nietylko sam nie podpiszę się na liście ofiarodawców, ale innych potrafię odstręczyć od brania udziału w składkach.
Prawdopodobnie ja jeden tylko zauważyłem nagłą zmianę, zaszłą po tych słowach w wyrazie twarzy mego przyjaciela: — ostre zagięcie ust, i surowsze jeszcze wejrzenie Raffles’a. Spokojny głos jego wszelakoż nie zdradzał w niczem doznanych wrażeń, gdy pytał, czy Nasmyth ma zamiar przemawiać na wieczornym meetingu. Nipper oświadczył, że nie omieszka skorzystać z tej sposobności dla odwołania się do rozsądku ludzkiego i rozprawiał jeszcze z uniesieniem, gdyśmy siadali do tramwaju.
— Spotkamy się zatem na polu bitwy pod Filipami — mówił żartobliwie, żegnając się Raffles, — wystąpiłeś w obec nas otwarcie, ja również szczerym będę, oświadczając, że mam zamiar przemawiać w obronie potępianej przez ciebie sprawy.
Raffles’a zaprosił dawny jego kolega, będący teraz dyrektorem szkoły, nie u niego jednak szukaliśmy gościny, lecz w sąsiednim domu, w którym staliśmy na stancyi niegdyś jako uczniowie. Dom ten przeszedł w inne ręce, dobudowano skrzydło jedno, a podwójny rząd małych pokoików uczniowskich, oświecony był wspaniale światłem elektrycznem; dziedziniec tylko nie