Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/179

Ta strona została skorygowana.

za nim wzrokiem przy świetle migocących gwiazd na niebie, póki nie dojrzałem go nad oknem pokoju przez nas ograbionego, skąd piorunochron spuszczał się prostopadle ku ziemi, co było rękojmią, że Raffles dosięgnie celu bez wypadku. Nie miałem jednak ani jego silnych muskułów, ani zahartowanych nerwów i czułem zawrót głowy, gdy wszedłszy na okno, zamierzałem ześlizgiwać się po przewodniku elektryczności.
W ostatniej chwili objąłem wzrokiem pamiątkową z epoki dzieciństwa mego wieżyczkę; stoczek dopalał się na podłodze i w tem słabem świetle widziane przedmioty budziły żywo w mej pamięci wspomnienia przeszłości. Wązka drabinka prowadziła jak dawniej do maleńkich poziomych drzwiczek w szczycie wieży; żelazne przy oknach galeryjki zdawały się być powleczone tą samą co niegdyś zieloną farbą, zachowującą woń czasów dawno ubiegłych, chorągiewki na dachu skrzypiały w znany dobrze uszom moim sposób. Przypomniałem sobie dnie tu spędzone, książki odczytywane w ulubionej mojej kryjówce, gdy byłem młodym chłopcem. Ciasny, brudny kącik nabrał dla mnie uroku galeryi zawieszonej drogocennymi obrazami przeszłości. Wychodziłem stąd z życiem jakby na włosku, zawisłem od siły i zręczności rąk moich a z kieszeniami pełnemi skradzionych klejnotów!
Ogarnęła mnie przesądna trwoga... Jeśli piorunochron oberwie się pod moim ciężarem... jeżeli upadnę z tej wysokości... podniosą mnie martwym z dowodami nikczemnego występku, jakiego się dopuściłem pod wieżą, na której szczycie szukałem niegdyś wzniosłych poetyckich natchnień! Nie pamiętam, co wtedy robiłem i czego nie robiłem, wiem tylko, że nie oberwał się przewodnik elek-