Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/194

Ta strona została skorygowana.

— Największy z pre-Rafflesistów — szepnął mój przyjaciel, gdyśmy przechodzili do zbioru pamiątek po zwykłych mordercach. Były tam spłaszczone kule, krwią splamione noże, które tyle istot ludzkich pozbawiły życia, sznury używane przez zbrodniarzy do duszenia nieszczęśliwych ofiar; zbiór różnego systemu rewolwerów zawieszony pod maskami przestępców, festony z drabinek, nie mogących z naszą wytrzymać porównania; wreszcie ujrzeliśmy przedmiot dokładniej nam znany, niżeli miejscowemu urzędnikowi, który rzekł:
— Nie odgadlibyście nigdy panowie, ciakawej historyi, przywiązanej do tej cygarnicy.
— Naturalnie, że nie będziemy się na to silili — odparł Raffles — opowiedz nam pan tę ciekawą historyę.
Przyjaciel mój otworzył po tych słowach swoją dawną, przechowywaną obecnie w muzeum papierośnicę; było w niej jeszcze kilka papierosów a między niemi kawałek lodowatego cukru obwinięty w watę. Raffles ważył go w ręku z widocznem zadowoleniem, co nasz cicerone poczytywał za objaw zdumienia.
— Wiedziałem, że to pana zaintryguje — mówił — nielada sztuczka amerykańska! Dwóch eleganckich yankesów zażądało od pewnego jubilera, by im przyniósł do oddzielnego gabinetu w restauracyi gdzie mieli spożywać obiad, kilka drogocennych klejnotów dla zrobienia wśród nich wyboru. Gdy przyszło za nie płacić, okazało się, że nabywcy nie mieli przy sobie gotówki; znaleźli jednak na to środek zaradczy, gdyż byli zbyt sprytni, iżby pozwolili właścicielowi zabrać wysokiej wartości przedmioty; żądali tylko, aby były wyłączone od sprzedaży, jako ich własność, do