Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/23

Ta strona została skorygowana.

adres przez jej ramię. Miała charakter niezłomny, niby stal hartowna; do nikogo innego nie pisałaby i nie przesyłała róży o tej nocnej porze! Wysyłała list w tajemnicy, a czyniła to, aby złagodzić wyrzuty, na jakie zasłużyłem, złagodzić je różą płomienną, jak jej gorące serce. Ja zaś kimże byłem? — niecnym złodziejem, schwytanym na gorącym uczynku kradzieży! Sam jednak nie wiedziałem o głośnym mimowolnym wykrzykniku moim, póki ona nie spojrzała przerażona, a ręce mego towarzysza w tyle nie przykuły mnie do miejsca.
Myślę, że musiała nas dojrzeć w cieniu, mimo to nie objawiała choćby głośniejszym oddechem przerażenia swego, odważnie spoglądając w naszą stronę. Staliśmy, jak skamieniali; tylko poruszenie wahadła zegarowego świadczyło, że musiała upłynąć minuta cała wśród tej ciężkiej, jakby zmory sennej. Niebawem jednak nastąpiło przebudzenie. Gwałtowne łomotanie i dobijanie się do drzwi frontowych przywróciło nam trojgu poczucie rzeczywistości.
— Syn właściciela domu! — szepnął Raffles, ciągnąc mnie do okna, które miało nam ułatwić ucieczkę. On pierwszy wyskoczył, lecz wstrzymał mnie, gdy chciałem iść jego śladem, wołając: „Cofnij się, cofnij; wpadliśwy w zasadzkę“. W ciągu krótkiej sekundy widziałem, jak jednego człowieka przewróciwszy na ziemię, uciekał, goniony przez drugiego. Trzeci biegł ku mnie do okna. Cóż mogłem innego zrobić, jak tylko szukać ukrycia wewnątrz domu? W sieni spotkałem się oko w oko z moją ukochaną a straconą dziewczyną.
Do tej chwili ona nie poznawała mnie. Spieszyłem jej z pomocą, widząc, że jest blizką zemdlenia. Dotknięcie mojej ręki przywołało ją do przytomności;