Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/59

Ta strona została skorygowana.

wić dla naszej wiadomości. Jak wiesz, mało kto myśli o wyjeździe ze Szwajcaryi z początkiem września a nikt nie wraca do domu, nie wysławszy naprzód dla uporządkowania mieszkania swoich służących. Gdy oni tu zjadą, zastaną klamkę podpartą sztabą żelazną, tak, że nie będą mogli drzwi otworzyć, a podczas gdy pójdą sprowadzić ślusarza, my sobie wyjdziemy stąd najspokojniej jak prawdziwi gentlemeni, jeśli tego nie zrobimy pierwej.
— Wyjdziemy w ten sam sposób, jakeś ty wchodził? — zagadnąłem.
— Nie Bunny — odparł Raffles potrząsając głową — przykro mi wyznać, lecz ja dostałem się do środka przez dymnik w dachu. Nie lubię posługiwać się drabiną, ale bezpieczniej to było, niżeli szturmować do drzwi w świetle latarni ulicznej.
— Zastałeś wewnątrz klucz od zatrzasku, podobnie jak inne przedmioty?
— Musiałem go sobie sam dopasować. Odgrywam rolę Robinsona Cruzoe nie zaś Robinsona Szwajcarskiego. A teraz kochany Piętaszku jeśli raczysz zdjąć buty, możemy zwiedzić bezludną wyspę, zanim ułożymy się na spoczynek.
Schody były strome i wązkie; trzeszczały przerażająco pod nogami Raffles’a, który szedł naprzód z latarką w ręku. Zagasił świecę, gdyśmy dochodzili do okienka od strony podwórza i zapalił ją ponownie kiedyśmy stanęli przede drzwiami obszernego salonu z białem obiciem i złoconą lamperyą. Przez wygodnie urządzoną łazienkę wędrowaliśmy na drugie piętro.
— Wykąpię się dziś w nocy — zawołałem, rozradowany nadzieją używania przyjemności, niedostępnej