Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/64

Ta strona została skorygowana.

wadzić z góry mego przyjaciela uderzeniem klawisza na fortepianie, po naciśnięciu pedału przyciszającego. Jak sądziłem, uparte Raffles’a unikanie mego towarzystwa kryło jakby złośliwą intencyę. Przekonałem się potem, że słuszne miał pobudki do zachowywania milczenia, że nieuzasadnione były moje pretensye do niego. Zachowywał rozumną przezorność przy wychodzeniu i wracaniu do domu, a gdybym nawet zdołał mu dorównać sprytem i przebiegłością, podwajałbym ryzyko, towarzysząc memu przyjacielowi w wycieczkach. Przyznaję teraz, że obchodził się on ze mną ze względnością, na jaką pozwalały okoliczności, lecz wówczas tak byłem rozżalony, że mi przyszedł do głowy plan niedorzecznej zemsty.
Z odrastającą brodą i coraz więcej zniszczonym jedynym garniturem, jaki Raffles posiadał w tym domu, przyjaciel mój korzystał niezaprzeczenie z ukrywającego zręcznie jego osobistość przebrania. To była jedna z wymówek pod których pozorem zostawiał mnie samego w domu i tę przeszkodę właśnie postanowiłem usunąć. Raz tedy z rana gdy wstawszy, przekonałem się, że towarzysza mego niema w domu, przystąpiłem do wykonania zamiaru oddawna układanego w myśli. Pułkownik Crutchley był żonaty lubo widocznie bezdzietny a różne drobiazgi świadczyły, że jego żona miała upodobanie w strojach. Szafy w gotowalni pani stały pełne sukien, na półkach piętrzyły się stosy kartonowych pudeł. Musiała ona być wysoką; wzrost mój zaś ledwie do średnich należał. Podobnie jak Raffles nie goliłem się w Campden-Hill; tego rana jednak z pomocą brzytwy zostawionej przez pułkownika, zabrałem się do mojej brody; następnie zrobiłem przegląd garderoby i pudeł kartonowych pani pułkowniko-