Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/72

Ta strona została skorygowana.

prowincyi. Nie brałem wprawdzie udziału w przedsiębiorstwach Raffles’a, któremi rozrywał jednostajność podróży; ostatnie dzieło nasze w Londynie zbyt boleśnie ciężyło mi na sercu. Miałem ciągle przed oczami starego oficera skrępowanego w fotelu, spoglądającego na mnie wzrokiem dzikiej zaciętości, a potem jego niewyraźną postać za obsłoną pokrowca. Te widzenia zasępiały dni moje i spędzały sen z powiek. Myślą obecny byłem strasznemu konaniu naszej ofiary a dręczony wyrzutami sumienia, w ciągu drugiej bezsennej nocy powziąłem zamiar dążyć nieszczęśliwemu na ratunek, jeżeli ten ratunek był jeszcze możliwy. Wstawszy zatem rano, udałem się do Raffles’a, by go zawiadomić o mojem postanowieniu.
W hotelu, w którym zatrzymaliśmy się, pokój mego towarzysza był zarzucony literalnie garniturami odzieży, pakunkami różnego rodzaju, niby u kończącego wyprawę oblubieńca; ująwszy worek z kulami krokietowemi, osądziłem, że jest zbyt ciężki na taki ładunek; ogolony jednak Raffles spał snem niewinnym, jak dziecko. Gdym go trącił, on zbudził się z uśmiechem na ustach.
— Chcesz czynić wyznanie przestępstw popełnionych, Bunny? Czekaj trochę; policya miejscowa nie będzie ci wdzięczną za niepokojenie jej o tak wczesnej porze. Kupiłem dziennik wieczorny, który gdzieś leży w kącie; rzuć okiem na ostatnią kolumnę z doniesieniami o zaszłych wypadkach.
Odnalazłem wskazany artykuł i oto co przeczytałem:

„Napaść w West End“.
„Pułkownik Cratchley R. E. P. C. padł ofiarą nikczemnej zbrodniczej napaści w domu własnym na