Strona:E. W. Hornung - Pamiętnik złodzieja.pdf/91

Ta strona została skorygowana.

ciążący na nim obowiązek. Rad jestem, że myliłem się w przypuszczeniach moich.
Powinienem był czuć się również zadowolonym, iż nieuzasadnione okazały się podejrzenia moje odnośnie do uprzejmego nowelisty, a jednak w głębi serca doświadczałem uczucia przykrego zawodu.
Jeśli wszelakoż Parrington usprawiedliwiony został w mojem mniemaniu, Reffles uniewinniony również był w opinii tych, którzy żywili względem niego groźniejsze daleko podejrzenia. Cud jakby tylko i zbieg szczęśliwych okoliczności usunęły od mego przyjaciela wszelkie posądzenia w chwili, gdy obecni zdawali się blizcy bardzo wykrycia prawdy; ten cud jednak spełnił się stanowczo i skutki jego widoczne były na twarzach i w brzmieniu głosu członków klubu Kryminalistów, za wyjątkiem nie przypuszczonego do tajemnicy Ernesta. Słyszałem, jak Kingsmill zapraszał Rafiles’a na posiedzenia sądowe i obiecywał wyrobić dla niego bilet wejścia na wszystkie procesy, przy których chciałby być obecny. Parrington mówił o dedykowaniu książki swojej mojemu przyjacielowi a lord Thornaby wspomniał o wpwrowadzeniu Raffles’a do klubu Ateneum.
Policya była ciągle jeszcze czynną w domu, gdyśmy się rozchodzili; namówiłem więc mego przyjaciela by wstąpił do mnie, jak wspomniałem bowiem, mieszkanie moje znajdowało się w niewielkiej od rezydencyi lorda Thornaby odległości. Raffles zgodził się na tę propozycyę, nie chcąc o kradzieży rozmawiać na ulicy. Znalazłszy się w moim pokoju, opowiedziałem przyjacielowi bezzwłocznie, jakie groziło mu niebezpieczeństwo, w jak trudnem znalazłem się położeniu, podsłuchawszy rozmowę dwóch przybywających na zebranie