Strona:E. W. Hornung - Tragiczny koniec.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie było już śladu z policjantów i z łatwością, nie będąc przez nikogo widzianym, wsunąłem się przez okna do środka. Naprzeciw mnie stanął Deedes z rewolwerem w ręku.
Przez chwilę miałem pewne wątpliwości co do jego zamiarów, ale zgadując moje myśli uśmiechnął się tylko i włożył broń do kieszeni.
— Nie bój się Skarabeuszu, to nie dla ciebie, ale pamiętasz, że mi obiecałeś pomóc?
— Nie, tego sobie nie przypominam, powiedziałem tylko, że wrócę tu jeszcze. Dopomogę ci, ale pod pewnemi warunkami.
— Chcesz się ze mną podzielić, co? Niech i tak będzie.
— Gdzie są pieniądze, nie chcę działu, chcę całej sumy.
— Zanadto jesteś chciwy mój drogi — odpowiedział.
— Cóż ty sobie myślisz — zawołałem oburzony — czy przyuszczasz, że dam się tu przyłapać razem z tobą? Nie wyprowadzaj mnie z równowagi, bo zostawię cię tu samego i radź sobie potem jak sam chcesz. Żądam całej sumy, by ją zwrócić bankowi, a wtedy zrobię dla ciebie co mogę, by cię uratować; prędzej nie.
Czarne oczy Deedes‘a błysnęły złym ogniem.