Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/102

Ta strona została przepisana.

nerwowany poeta. — Wystarczy spuścić ją przez okno strychu na okno pokoju lorda, a ja zejdę po niej i wejdę do pokoju. Zobowiązuję się niezwłocznie otworzyć jedne lub drugie drzwi, dłutem i świdrem.
Zamknięte drzwi, o których była mowa, znajdowały się w prawym kącie platformy, którą obecnie zajmowała nasza gromadka. Lord Thornaby uśmiechał się do nas kwaśno, odnosząc się do literata, jak myśliwy do psa gończego.
Jak to dobrze, że mamy tutaj naszego przyjaciela Parringtona — rzekł z uśmiechem lord. — Wszak okazuje on o wiele więcej zapału dla sprawy i doświadczenia w tym kierunku, aniżeli ja, mimo że jestem prezesem klubu kryminologów i sprawa ta zasadniczo dotyczy mnie jednego.
— Jest to woda na jego młyn — uczynił Ralf uwagę dobrodusznym tonem.
— Kto wie, czy pan nie odgadł! Być może, iż całą tę historję przeczytamy w następnym jego romansie.
— Spodziewam się jednak, że przedtem usłyszymy o niej w sądzie karnym — odparł Parrington.
— Słusznie, słusznie! Jak to pięknie, jeżeli wraz z poetcznym umysłem łączy się praktyczność i zapał do czynu! — dodał dziwnym tonem Ralf.
Jakkolwiek uwaga ta wydawała mi się w ustach Ralfa dosyć banalna, to jednak ton, w jakim wypowiedziane były te słowa, uderzył mnie dziwnie. — Wyjątkowo pojąłem znaczenie tego tonu: ze słów Ralfa przebijała wdzięczność za to, że literat, pragnąc wyświetlić tę sprawę, usiłował tem samem niejako oczyścić go z zarzutu. Nagle w moim umyśle zrodziła się myśl dziwna: kto wie, a może Parrington, który był wtajemniczony w spisek na Ralfa,