Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/103

Ta strona została przepisana.

pragnął wykorzystać podejrzenie przeciw niemu skierowane i sam upiec na tym ogniu swoją pieczeń! A jeżeli był to drab skończony, który chciał dla własnego zysku wykorzystać nastrój przeciw Ralfowi! Już znowu bez namysłu zmieniłem o nim moje zdanie, gdy wtem usłyszeliśmy jego kroki w garderobie lorda. Z okrzykiem tryumfu powitał nas i w kilka chwil później drzwi garderoby były już wyłamane. Przed nami stał Parrington, zgrzany i rozczochrany, uzbrojony w żelazne dłuto.
Wewnątrz panował nieład nie do opisania. Dokoła sterczały porozrzucane szuflady, których zawartość leżała porozsypywana na dywanie. Szafy wyłamane, puste kasety na kołnierze i spinki świeciły otwartemi wnętrzami. Zegar, owinięty w ręcznik, leżał na krześle, jak gdyby w ostatniej chwili porzucony przez włamywacza. Z otwartej, wmurowanej ścianę szafy, wyzierało wieko stalowej skrzyni. Wystarczało spojrzeć na przerażeniem wykrzywioną twarz lorda Thornaby, aby przekonać się o tem, że skrzynię zrabowano doszczętnie.
— Cóż za komiczny wybór! — rzekł lord, starając się opanować przerażenie i trwogę. Wkrótce udało mu się przybrać swą twarz buldoga w maskę humoru. — Jak widzę, złakomił się złoczyńca na mój płaszcz i insygnia para Anglji.
W milczeniu otoczyliśmy gospodarza, jak przystało w takich okolicznościach. Spodziewałem się, że nasz literat zdradzi się jednak i okaże swoje niezadowolenie, iż znalazł się ktoś, kto go ubiegł, lecz nawet on udawał żal i przerażenie — a może odczuwał je istotnie!
— Zapewne każdy z was, moi panowie, myśli w tej chwili, że wybrałem nieszczególne miejsce do przechowywania odznak mojej godności i pamiątek rodzinnych — lecz gdzież u licha miałem je umie-