Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/120

Ta strona została przepisana.

dziewasz i że można mi śmiało powierzyć od czasu do czasu jakąś bardziej odpowiedzialną misję. W przeciwnym razie pragnę się przekonać, na czem polega twój brak zaufania do mnie i przyczyna niepowodzeń.
Postanowiłem niezłomnie wykorzystać tym razem prawo spółki i wprowadzić w czyn moje pogróżki. Zły i zniecierpliwiony odwróciłem się na obcasie, podczas gdy Ralf opuszczał dworzec, ukazując mi zdziwione oblicze z okna szybko uciekającego pociągu. W jego wzniesionych brwiach i przenikliwem spojrzeniu malowała się troska o moje bezpieczeństwo, lecz właśnie jak na przekór opanowało mnie dziwne beztroskie uczucie pewności siebie. — Oto nareszcie nadarzyła się długo wyczekiwana sposobność, aby wykazać memu przyjacielowi, jak bardzo mnie nie doceniał. Szalony gniew ogarniał mnie na myśl o tem, że Ralf nie miał zaufania do mojej odwagi ani panowania nad sobą. Wszak nigdy jeszcze nie zdarzyło się, abym go zawiódł w stanowczej chwili! Nie opuszczałem go nigdy, ani w doli, ani w niedoli. Niejednokrotnie znajdowaliśmy się w tarapatach, lecz śmiało rzec mogę, że nieustraszenie spoglądałem niebezpieczeństwu w oczy i pod tym względem bynajmniej nie ustępuję Ralfowi. Byłem jego prawą ręką, a jednak Ralf nigdy nie poniżył naszej przyjaźni do tego stopnia, aby zepchnąć mnie do roli narzędzia. Tym razem jednak nie chciałem odegrać ani biernej roli jego adlatusa, ani też wykonawcy jego rozkazów. Nareszcie przyszła chwila, w której miałem zagrać pierwsze skrzypce i nawet dzisiaj jeszcze czułbym się szczęśliwym na myśl, gdybym wiedział, czy Ralf uświadamiał sobie, z jak bezgraniczną satysfakcją przygotowałem się do zagrania tej nowej roli.