Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/123

Ta strona została przepisana.

pliwy głos odezwał się ostro z okna na pierwszem piętrze:
— Kto u licha kręci się tam na dole!
— Jestem tajnym agentem, przysłanym przez towarzystwo ubezpieczeń dla ochrony podarków ślubnych — odpowiedziałem pewnym głosem.
Nie zawahałem się się ani sekundy nad odpowiedzią. Była ona obmyślana i przygotowana przez Ralfa na wypadek tego rodzaju przeszkody w działaniu. Powtórzyłem zatem wyuczoną lekcję. W oknie panowało przez chwilę milczenie, przerywane jedynie niesamowitem sapaniem mojego interlokutora.
— Nie pojmuję, w jakim celu przysłano pana tutaj. Policja miejscowa czuwa chyba dostatecznie nad nami — wyrzekł wreszcie sapiący nieznajomy. — Każdej chwili spodziewamy się przybycia przedstawicieli władzy.
— Wiem o tem, mr. Medlicott — odparłem na własną odpowiedzialność. — Przed chwilą spotkałem jednego z policjantów na rogu ulicy i on mnie o tem poinformował.
Serce waliło mi jak młotem. Nareszcie postępowałem samodzielnie, nie według wyuczonych na pamięć otrzymanych od Ralfa wskazówek.
— Czyżby to on powiedział panu, jak ja się nazywam! — zapytał mnie nieufnie nieznajomy, sapiąc dalej jak miech kowalski.
— Nie, powiadomiono mnie o tem, zanim mnie tutaj wysłano — odpowiedziałem. — Przykro mi jednak, że mnie pan zauważył. Moje przybycie miało stosownie do praktykowanych u nas zwyczajów pozostać w tajemnicy dla domowników, aby nikogo nie inkomodować. Polecono mi nadzorować okolicę domu, lecz w zapale wypełnienia obowiązku jak najdokładniej zaszedłem może nieco zbyt daleko. Jeżeli pan sobie życzy, to proszę oświadczyć mi to