Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/124

Ta strona została przepisana.

bez skrupułów, a cofnę się na moje właściwe stanowisko.
Był to mój pomysł, którego wynik wzmocnił jeszcze zaufanie we własne siły i inicjatywę.
— Ależ bynajmniej — odparł młody Medlicott z pewnego rodzaju akcentem drwiny w głosie. — Właśnie przed chwilą przebudził mnie atak nieznośnej astmy i prawdopodobnie do świtu będę zmuszony przesiedzieć w fotelu, męcząc się z powodu duszności. Może pan zechce odwiedzić mnie i spełniając dzieło miłosierdzia, pełnić zarazem poruczony panu obowiązek. Nie, niech się pan wstrzyma jeszcze, w tej chwili zejdę na dół i wpuszczę pana do środka.
Było to zawikłanie sytuacji, którego nawet wszystko wiedzący i przeczuwający Ralf nie byłby absolutnie przewidział! Grać narzuconą mi okolicznościami rolę w ciemności, na zewnątrz domu, nie było wcale rzeczą trudną, lecz kontynuować tę scenę oko w oko z przeciwnikiem, wewnątrz domostwa, zmieniało gruntownie postać rzeczy i mogło spowodować groźne komplikacje. Wprawdzie celowo zjawiłem się na miejscu działania w płaszczu i kapeluszu tajnego ajenta policji, lecz, jak dobrze wiedziałem, ani mój wygląd, ani też zachowanie nie przypominało w niczem typu wywiadowcy. Pozatem zdawałem sobie z tego sprawę, że moje wahanie się, aby przestąpić na zaproszenie pana domu mieszkanie, w którem, jak poprzednio zaznaczyłem, miałem poruczone strzec drogocennych upominków przed apetytem niepowołanych amatorów, musiało wzbudzić nieufność. Przytem nie wolno mi było nazbyt skwapliwie skorzystać z zaproszenia, aby nie zdradzić się, że dostanie się do owego domu było właśnie celem moich odwiedzin. Refleksje te zadecydowały o mojem postępowaniu i po krótkim