Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/13

Ta strona została przepisana.

zamków — zauważył troskliwie Ralf. — A czy także główne wejście zaopatrzone jest w patentowy zamek?
— Nie, główna brama zamyka się na zwyczajny klucz. Wiem o tem, ponieważ miałem raz ten klucz w ręku, gdyśmy... razem „byli w teatrze“ — kończyłem skwapliwie.
— Dziękuję ci, przyjacielu — rzekł Ralf, a w odpowiedzi jego brzmiał wyraźny ton współczucia. — Oto wszystko, czego chciałem dowiedzieć się od ciebie, drogi chłopcze. Wiesz ty, Bunny, że dzisiejsza noc będzie dla mnie prawdziwie korzystna.
Tak określał zwykle swoje genialnie łotrowskie i najbezczelniej śmiałe przedsięwzięcia.
Przerażony jego szybką decyzją, spojrzałem błagalnie. Ale wiedziałem, że niema apelacji. Ralf zażądał rachunku od płatniczego. Po chwili znaleźliśmy się na ulicy.
— Pójdę tam razem z tobą — rzekłem stanowczej, biorąc go pod ramię,
— Ależ Bunny, cóż za pomysł!
— Nie widzę w tem nic dziwnego. Mogę ci się przydać, bo znam wybornie teren działania, a przytem nie mam już skrupułów, skoro dawni gospodarze już tam nie mieszkają. A czyż to pierwszy raz towarzyszę ci w twoich eskapadach? Kto raz zaczyna, ten musi wytrwać.
W milczeniu szliśmy dalej. Musiałem z całej siły trzymać mojego przyjaciela, aby mi nie umknął.
— Mógłbyś odstąpić od tego głupiego zamiaru — zaczął perswadować Ralf. — Nie przydasz mi się na nic, więc zdrowiej dla ciebie, abyś się nie pchał tam, gdzieś doprawdy zbyteczny.
— Przydałem ci się tyle razy, to i dzisiaj moja pomoc nie zawadzi.