Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/135

Ta strona została przepisana.

go. — Mówiąc to podniósł rewolwer, którym omal nie rozpłatałem Ralfowi głowy.
— Spójrz pan, mr. Medlicott! — odparłem, cofając się na kolanach. — Ten drab nie jest martwy i trudno zawyrokować, jak długo będzie nieprzytomny. Przytem, jak pan widzi, jest to silny chłop i nie podoła pan obalić go nawet przy mojej pomocy, gdyby zamierzał się na nas rzucić. Zdaje się, że policjant, którego poprzednio spotkałem, jest gdzieś w pobliżu. Czy sądzi pan, że wzmocniłeś się na tyle, aby móc go zawołać?
— Istotnie czuję znaczne polepszenie. Zdaje się, że wzruszenie pomogło mi — odparł z wahaniem. — Mam wrażenie, że gdyby mi pan powierzył straż nad tym człowiekiem, nie zdołałby mi umknąć. Zapewniam pana, że mi nie ucieknie!
Z uśmiechem, który mimowoli odsłaniał moje zniecierpliwienie, odrzuciłem jego propozycję.
— Nie, tegoby mi moja władza przełożona nigdy nie przebaczyła! Hm, w takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak czekać do rana i założyć temu drabowi kajdanki, o ile nie podąży za mną dobrowolnie. Przecież to jest do przewidzenia, że będzie się bronił; byłby głupcem, gdyby się poddał bez walki, mając szanse zwycięstwa.
W zamyśleniu spoglądał młody Medlicott na drzwi, wiodące na piętro. Wprawdzie wzbraniałem się obserwować go nazbyt widocznie, lecz mimo to zdawałem sobie sprawę, co on zamierza uczynić.
— Pójdę więc — powiedział szybko. — Mam zresztą wobec pana pewne zobowiązania, nie tylko dlatego, że o panu początkowo tak źle myślałem w mojem zaślepieniu. Panu zawdzięczam, że obecnie czuję znaczne polepszenie. Pójdę więc za pańską radą, zanim przebudzi się moja matka, któraby mogła