Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/137

Ta strona została przepisana.

mu latarkę. Mimo, że instynktownie postępowałem posłusznie za nim, jak to się stało już moją drugą naturą, byłem na niego tak oburzony, że nawet nie uważałem za stosowne odpowiadać na jego zarzuty. W ten sposób upłynęło kilka minut, wprawdzie bardzo emocjonujących, których opis wymagałby kilku stron druku, lecz dla tych, którzy zaznajomili się z naszym trybem życia, nie przynoszących niczego nowego. Wystarczy, jeżeli powiem, że przemykaliśmy się przez szereg drzwi i bramek ogrodowych, zanim udało się nam przedostać na boczną uliczkę. Wkrótce znaleźliśmy się na mostku na małej rzeczułce. Oglądałem się trwożnie, lecz zabudowania Medlikotta były już daleko i nic nie wskazywało na to, aby zauważono naszą ucieczkę.
Znałem aż nadto dobrze mojego przyjaciela to też bynajmniej nie zdziwiło mnie jego nagłe zniknięcie pod mostkiem i powrót w kilka minut później w eleganckiej zarzutce, ubraniu, kapeluszu i lakierkach. Sztuczna broda i ślady krwi znikły, spłukane w pobliskiej rzece, przedemną stal Ralf elegancki, czysty i wyświeżony. Nie dosyć na tem: i ja na jego żądanie uległem przeobrażeniu, przebierając się w płaszcz sportowy i otulając szyję szalem, który zakrywał mi pół twarzy.
— A teraz zakomunikuję ci pewną radosną nowinę: oto o godzinie 3-ej 12 minut odchodzi z Surbiton pociąg, do którego przyjdziemy na czas nawet na czworakach. Jeżeli ci to na rękę, to możemy się dla ostrożności rozdzielić przed dworcem kolejowym, jakkolwiek mojem zdaniem nie zachodzi już najmniejsza obawa, aby groziło nam niebezpieczeństwo. Jestem tak spokojny, że naczynam się nawet interesować losem tego biednego astmatyka. Ciekaw jestem, co się z nim stało.
I ja myślałem o tem samem, lecz ciekawość moja