Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/138

Ta strona została przepisana.

miała przymieszkę żywego współczucia. Dopiero wiadomości w dziennikach uspokoiły mnie, co do tego. Jak się okazało, poszukiwania za policjantem zaprowadziły go nazbyt daleko od domu i lekko-myślność swoją przypłacił gwałtownym atakiem astmy. Zanim dostał się do domu i wezwał na pomoc domowników, upłynęło ponad 30 minut. Dokładny opis mojego wyglądu, podany do gazet przez Medlicotta, pogodził mnie wreszcie z myślą o męczarniach, które przeszedł biedaczysko podczas owej pół godziny.
W owej chwili jednak zaprzątały mój umysł kwestje zupełnie odmienne, które tak dalece nie dawały mi spokoju, że trudno mi wyrazić je pospolitemi słowami, ponieważ i dla mnie była to gorzka godzina. Nie tylko nie powiodło mi się wykonanie zadania, do którego się tak paliłem, lecz na domiar złego omal nie zamordowałem mojego jedynego przyjaciela. Miałem wszakże dobre zamiary tak wobec przyjaciela, jak i wobec narzuconego mi zbiegiem okoliczności przeciwnika, a jednak postąpiłem niegodnie tak wobec jednego jak i wobec drugiego. Nie było to wprawdzie moją winą, lecz zdawałem sobie z tego sprawę, o ile przyczyniła się do tego moja własna słabość. A teraz kroczyłem jak niedołężny uczniak właśnie za tym człowiekiem, który jedynie wszystkiemu zawinił, który przyjechał tutaj bez mała przez kraj cały, aby jak na ironję być świadkiem mojej nieudolności i uprzytomnić mi ją w całej pełni. Ten stan rzeczy uniemożliwił w moich oczach dalsze trwanie naszego przyjaznego stosunku i zniszczył bezpowrotnie wzajemne zaufanie. Byłem zmuszony towarzyszyć Ralfowi aż do Surbiton, nie musiałem wszakże odzywać się do niego. Przez cały czas lekceważyłem wysiłki pojednania Ralfa bagatelizując jego żarciki. Oparłem się na-