Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/139

Ta strona została przepisana.

wet jego serdecznemu ujęciu mnie pod ramię, gdy zbliżaliśmy się do dworca kolejowego i pozostałem niemy jak ryba.
— No, przestań się droczyć, Bunny i okaż, że jesteś rozsądnym chłopcem! Ostatecznie ja najwięcej ucierpiałem w tej całej sprawie i pierwszy wyciągam dłoń na zgodę. Przyznaję, że zasłużyłem sobie w całej pełni na to, co mnie spotkało. Zadałeś mi krwawą ranę w głowę, jeszcze krew nie obeschła nawet, a co najgorsze, nie wiem, jak będę grał jutro na zawodach w Manchester i jakie usprawiedliwienie wymyślę. Mimo to nie czynię ci żadnych wyrzutów, tylko ty Bunny masz do mnie jakieś pretensje. Jak uważasz, czy nie byłbym zanadto pokrzywdzony, gdybym do bilansu wszystkich strat poniesionych dzisiejszego dnia, dołączył jeszcze utratę twojej przyjaźni? Przyznaję ze skruchą, że nie postępowałem słusznie, lecz zpewniam cię, drogi chłopcze, że stało się to wyłącznie ze względu na ciebie!
— Ach, więc to dla mnie? — zapytałem z gorzką ironją.
Ralf okazał się wielkodusznym: udawał, że nie dosłyszał sarkazmu w moim głosie.
— Bałem się o ciebie! Jeśli mam być szczery, przejmowałeś mnie obawą o twoje bezpieczeństwo. Gnębiły mnie jakieś niejasne przeczucia, że wpadniesz w matnię i nie wywikłasz się z niej. Myśl ta prześladowała mnie, jak uporczywa zmora. Grałem mechanicznie w krokieta, ulegając raczej instynktowi gracza, poruszałem się jak automat, ponieważ tylko twoje dobro leżało mi na sercu. Bardzo być może, że właśnie dzięki temu, że myślami byłem daleko od pola zawodów i nie przejmowałem się grą, miałem takie fenomenalne szczęście. Czytałeś zapewne w dziennikach o mojem powodzeniu? Uzy-