Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/14

Ta strona została przepisana.

— Nie przeczę, Bunny, ale szczerze mówiąc, wołałbym, abyś dzisiaj siedział w domu.
— Ależ człeku, ja znam dom na wylot, a ty nie! Pozwól, że ci coś zaproponuję: pójdę z tobą i pomogę ci, ale nie chcę ani szylinga z łupu.
W ten sposób użyłem wobec mojego przyjaciela tego samego środka, który on zwykł często wobec mnie stosować. Ale Ralf odzyskał widocznie dobry humor i roześmiał się serdecznie.
— Och, ty szczwany, tchórzliwy lisie, czy pójdziesz ze mną czy nie, podzielimy się zdobyczą w każdym razie. Uważam tylko, że powinieneś mieć wzgląd na pannę.
— Ależ w jakim celu? — spytałem z rozpaczą. — Przecież sam powiedziałeś, że najlepiej będzie dla nas obojga, jeżeli się jej wyrzeknę. Jestem zadowolony, że sam miałem na tyle rozsądku, aby dojść do tego przeświadczenia, zanim to od ciebie usłyszałem i że zdobyłem się na tyle siły moralnej, aby ją o tem pisemnie zawiadomić. W niedzielę napisałem do niej. A dzisiaj już środa i nie mam jeszcze odpowiedzi. Zdaje mi się, że oszaleję, jeżeli będę musiał dłużej czekać.
— Napisałeś zapewne do Palace Gardens?
— Nie, adresowałem list na wieś, gdzie zwykle o tej porze przebywa. Czy tak, czy inaczej, odpowiedź powinna już nadejść.
Staliśmy przed hotelem Albany.
— Bunny, a możebyś zaglądnął do twojego pokoju, czy nie nadeszła odpowiedź?
— Nie chcę. Wszystko mi już jedno, przecież i tak zerwałem z nią i z uczciwą przeszłością. Zatem najlepiej będzie, jeżeli bez wahania pójdę z tobą.
Dłoń, która uzyskała niezaprzeczone mistrzostwo sportowe w Anglji, spoczęła teraz dziwnie szybkim ruchem na moim ramieniu.