Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/141

Ta strona została przepisana.

— Bóg raczy wiedzieć, co oni tam sobie w Manchester o mnie pomyślą — ciągnął Ralf w dalszym ciągu. — Lecz cóż mogą wreszcie powiedzieć? I co ich to wogóle obchodzi? Byłem obecny w chwili, gdy grę z powodu deszczu przerwano i znowu będę tam, gdy rozgrywki zaczną się na nowo. W kilka minut po godzinie 3-cej przybędziemy na dworzec w Waterloo, co umożliwi mi w drodze do stacji Custon zatrzymać się przez godzinę w Albany, następnie w Old Trafford. Przybędę na rozpoczęcie rozgrywek w samą porę. Ciekaw jestem, co mogliby mieć mi do zarzucenia? Przypuszczalnie nie zdobędę się już na nadzwyczajne pociągnięcia, jestem nazbyt zmęczony. Lecz to nie wpłynie bynajmniej na ogólny wynik rozgrywki. Mimo wszystko będę zawsze jeszcze dosyć groźnym przeciwnikiem.
— Pojadę z tobą — rzekłem — i przypatrzę się grze.
— Mój kochany chłopcze — odparł Ralf — i ja miałem wczoraj to samo życzenie. Ja także pragnąłem tylko przypatrzeć się twojej grze, nic ponadto. Chciałem być w pobliżu ciebie, abym mógł w chwili niebezpieczeństwa podać ci dłoń pomocną. Wszakże najsprytniejszemu może się przytrafić, że dostanie się w sytuację bez wyjścia. Znałem teren naszego projektowanego działania znacznie lepiej od ciebie i nie mogłem się przemóc, aby być zdala od ciebie w tak krytycznej chwili. Nie chciałem jednak peszyć cię swoją obecnością i jedynie dlatego nie dałem ci znać o mojem przybyciu. Gdyby wypadki potoczyły się normalnym torem, miałem zamiar powrócić bez dania ci znaku życia do Manchester i nigdy nie przyznać ci się do tego, że bawiłem owej nocy w pobliżu ciebie. Nie straciłbyś wówczas zaufania do siebie samego, ani do mojej wiary w twoje zdolności. O szczegółach wyprawy nie dowiedziałby