Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/143

Ta strona została przepisana.

wnego rodzaju poczucia słuszności i honoru, ponieważ sam Ralf zdawał się osądzać moje postępowanie z tego punktu widzenia. Kilkoma słowami zmienił gruntownie moje własne zapatrywanie na siebie samego i na motywy jego znalezienia się wobec mnie, lecz jednego punktu nie poruszyliśmy dotychczas. Była pewna kwestja, nad którą mógł Ralf przejść do porządku dziennego, lecz, ja czułem, że ani sobie ani jemu nie zdołam tego nigdy wybaczyć. Była to owa straszliwa rana w głowę, na widok której czułem przenikający mnie dreszcz grozy.
— Skoro pomyślę, że ja sam, że to ja właśnie zadałem ci ten cios straszny, który mogłeś przypłacić życiem — mówiłem z oburzeniem — i że żaden z nas nie może się pochwalić innym sukcesem wysiłków całonocnych! Ten biedaczysko Medlicott skarżył się, że jest to jedna z najstraszniejszych nocy, jakie przeszedł w swojem młodem życiu, ja jednak jestem tego zdania, że ta noc jest niewątpliwie najokropniejszą, jaką przeżyłem kiedykolwiek!
Ralf uśmiechał się zagadkowo. Na jego twarzy igrały refleksy lampki, zawieszonej na suficie przedziału kolejowego, który zajmowaliśmy wyłącznie dla siebie..
— Nie, tak nie można powiedzieć, Bunny. Pamiętam, że niejednokrotnie działo się nam znacznie gorzej!
— Czy może chcesz przez to powiedzieć, że udało ci się zdobyć jakiś łup z tej niefortunnej wyprawy?
— Mój kochany chłopcze, wiesz dobrze, ile napracowałem się nad wykonaniem tego planu, jak bolałem nad tem, że wreszcie tobie musiałem go powierzyć, a przytem jaką podróż zmuszony byłem odbyć, aby przekonać się, że zaufanie moje do cie-