Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/145

Ta strona została przepisana.

— Na miły Bóg, Ralfie, nie przerażaj mnie! Co się stało?
— Nie pytaj, lecz spiesz się. Nawet nie przeczuwasz — — — —
— Natychmiast przychodzę. Hallo, czy jesteś jeszcze przy aparacie?
— Co — mó — wisz...?
— Człowiecze, odezwijże się!
— Sły—y—szę... pręd—ko...
— Jesteś w klubie Albany?
— Nie—e... U Magui — — ra... —
— Mów prędko: gdzie mieszka Maguire?!
— Na Half-moon Street...
— Wiem, gdzie to jest. Czy on jest w domu?
— Nie — nie przyszedł — jeszcze — do — domu. Bunny, ratuj — jestem zwyciężony!...
— Jak to? Uwięziony?
— Dostałem się — w pułapkę, o jakiej on sam — mówił... Dobrze mi — tak... Nie — wierzyłem — w to i myślałem, że — to jedynie — samochwalstwo — —
— To straszne! Przecież on sam opowiadał, że nastawia pułapkę do wieczora. Ralfie, jaka to pułapka? Powiedz mi, abym wiedział, co mam ze sobą zabrać!
Głos jego brzmiał przy każdej odpowiedzi coraz słabiej i ciszej, obecnie nie odparł ani słowa. Kilkakrotnie jeszcze zapytywałem go, czy jest przy aparacie, lecz jako odpowiedź otrzymałem cichy szum aparatu i bezwzględne milczenie mojego przyjaciela. Wreszcie, w chwili gdy moje przerażenie doszło do punktu kulminacyjnego i groziło mi utratą przytomności, odezwał się z kurczowo przyciśniętej do ucha słuchawki cichy jęk i łoskot upadającego ciała.
W panicznej trwodze powróciłem do sypialni, ma-