Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/146

Ta strona została przepisana.

chinalnie przebrałem się w smoking, który leżał jeszcze w miejscu, gdzie się rozebrałem po powrocie z klubu. Wziąłem świeży kołnierzyk i zawiązałem nową krawatkę, nie zdając sobie sprawy z tego co czynię, ani jak postąpię w następnej chwili. Jak przez sen przypominam sobie, że trapił mnie jedynie obraz mojego przyjaciela, uwięzionego w jakichś zagadkowych okowach i jakiegoś szczerzącego zęby potwora, który wślizgnął się do pułapki i jednym morderczym ciosem pozbawił go życia. Niewątpliwie robiłem tualetę przy lustrze, inaczej nie byłaby tak staranna, jak to później skonstatowałem. Musiałem jednak patrzeć na swoje odbicie zupełnie machinalnie, ponieważ na oczach stała mi jak uporczywa zmora wizja człowieka, wsławionego pod nazwiskiem Barney Maguire, jako jednego z najpopularniejszych przedstawicieli boksu.
Tydzień jeszcze nie minął od owego wieczora, gdy zostaliśmy mu przedstawieni z Ralfem w klubie bokserskim. Jako potężny szampion Stanów Zjednoczonych, człowiek ten był jeszcze upojony zwycięstwami, odniesionemi za oceanem i marzył o nowych laurach w Wielkiej Brytanji. Jego opinja awanturnika i brutala wyprzedziła go z Ameryki aż do nas, wobec czego wszystkie eleganckie hotele zamknęły przed nim swoje podwoje i Maguire był zmuszony wynająć willę przy ulicy Halfmoon Street, którą urządził z największym komfortem i wspaniałością typowego dorobkiewicza. Ralf zaprzyjaźnił się z tym rozpanoszonym wielkoludem, ja zaś obserwowałem tylko jego brylantowe spinki, iskrzącą się klejnotami papierośnicę, lśniący od brylantów zegarek i dewizkę, wysadzane brylantami bransolety, które nosił z upodobaniem, jak kobieta, a przedewszystkiem jego potężną dolną szczękę o zwierzęcym zakroju. Drżąc ze strachu