Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/149

Ta strona została przepisana.

rał bramę. Wyobrażałem sobie wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, że tragiczne zakończenie naszej rozmowy telefonicznej spowodował niespodziewany powrót gospodarza i jego napaść na Ralfa. Przyszła mi zatem na myśl doskonała wymówka, aby powiedzieć Maguirowi, że założyliśmy się z Ralfem o to, który z nas wywinie się z nastawionej tajemniczej pułapki Maguira. Postanowiłem udawać szczerość i przyznać, że w tym tylko celu przywołał mnie Ralf telefonicznie do boksera, abym był świadkiem jego zwycięstwa. Jeżeli jednak rachuby moje miałyby mnie zawieść, w takim razie moje zachowanie się jest uzależnione od służącego, który zjawi się na moje dzwonienie. W każdym razie postanowiłem uczynić wszystko, aby uratować przyjaciela.
Na czasie do namysłu nie zbywało mi, ponieważ od dłuższej chwili dzwoniłem i dzwoniłem bez żadnego skutku. Tak schody, jak i przedpokój, do którego zaglądnąłem przez szparę do wrzucania listów, były nieoświetlone. Jedynie z pokoju, leżącego na końcu hollu, padał przez otwarte drzwi odblask światła. Był to pokój, w którym Maguire przechowywał swoje drogocenne trofea i w którym znajdowała się owa tajemnicza pułapka. W całym domu panowała zupełna cisza. Czyżby to było możliwe, aby zdołano w ciągu tych kilku chwil, które upłynęły od mojej telefonicznej rozmowy, zawlec Ralfa na najbliższy komisarjat policji? Cóż za myśl okropna! Mimo wszystko jednak nie straciłem nadziei i wbrew zdrowemu rozsądkowi dzwoniłem w dalszym ciągu. Nagle tok moich kotłujących się myśli przerwał turkot nadjeżdżającego powozu. Na ten niespodziewany widok przerażenie moje nie miało granic.
Turkot ustał tuż pod bramą, widocznie powóz za-