Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/150

Ta strona została przepisana.

trzymał się. Odwróciłem się nieznacznie, włosy stanęły ze strachu dęba na mojej nieszczęsnej głowie. Z wnętrza pojazdu wytoczył się z trudem rozczochrany bokser pod podwójną eskortą podochoconych przyjaciół. Ładnie się dostałem, nie ma co mówić! Wszyscy trzej przypatrywali mi się ciekawie przy blasku sąsiedniej latarni. Widok boksera czynił istotnie niesamowite wrażenie. Oko otoczone siną obwódką — pamiątka z ostatniego meczu — wargi spuchnięte również od ciosu przeciwnika, kapelusz zasunięty na tył głowy, krawatka pod samem prawem uchem. W jego towarzystwie znajdował się jego sekretarz, typowy yankes, oraz lśniąca od rozmaitych świecidełek kobieta, którą początkowo uważałem za mężczyznę, ponieważ ubrana była w męską zarzutkę i kapelusz.
Trudno mi powtórzyć te słowa, mimo, że ich zupełnie nie zapomniałem, któremi powitał mnie Barney Maguire, zapytując się, co tu robię o tej porze. Dzięki Morrisonowi, który nas ze sobą zapoznał, odpowiedziałem uprzejmie na jego interpelację i przypomniałem żeśmy się już niejednokrotnie widywali.
— Spodziewam się, że przypomina pan sobie Ralfa Rafflesa, wybitnego sportowca, który często przebywa w mojem towarzystwie. Za ostatniej naszej bytności u pana oglądaliśmy pańskie wspaniałe trofea i był pan na tyle uprzejmy, że zaprosił nas abyśmy przychodzili do niego o każdej porze dnia, lub nawet nocy po odbytych zawodach bokserskich.
Miałem właśnie zamiar dodać jeszcze, że spodziewałem się zastać tutaj Ralfa, z którym założyliśmy się w kwestji owej tajemniczej zasadzki. Na szczęście jednak udaremnił mój nieobliczony zamiar cam Maguire, który wyciągnął do mnie potężną dłoń i uścisnął mnie serdecznie, choć nieco nazbyt mocno.