Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/156

Ta strona została przepisana.

oraz złotą cegłę pamiątkową od obywateli z Sakramentu.
Sam widok tak starannie strzeżonych skarbów oraz świadomość niebezpieczeństwa, które im groziło i odwaga złoczyńcy, wprawiły boksera w stan takiej wściekłości, że leżącą bezwładnie postać kopnął kilka razy z całej siły, zanim ja lub sekretarz mogliśmy temu przeszkodzić.
— Na miłość Boską, panie Maguire, niechże się pan nie zapomina! Ten człowiek jest bądź co bądź bezbronny i oszołomiony! — wykrzyknął blady z oburzenia sekretarz.
— A niech go wszyscy djabli porwą! Może Bogu dziękować, że wyszedł żywo i cało z tej opresji!
— Mojem zdaniem byłoby raczej wskazanem zatelefonować po policję.
— O, nie wcześniej, aż ja się sam z tym potworem obliczę! Chcę mu pysk sprać na galaretę! Wszystkie zęby powybijam mu tak wprawnie, że go nagła krew zaleje! A potem może sobie przyjść policja i do reszty dać mu ducha!
— Słowo daję, że mi się słabo robi! — narzekała wytworna dama w papillotach. — Gdyby się pan wreszcie zmiłował i pokrzepił moje nadwątlone siły jakiemś trunkiem, a przytem zaczął się delikatniej wyrażać!
— A kto pani broni napić się czegoś? — zapytał Maguire z właściwą sobie rubasznością. — Do wszystkich djabłów, a to co za nowa historja z telefonem?
Sekretarz ujął właśnie zwisającą na sznurku słuchawkę telefoniczną.
— Odnoszę wrażenie, że ten opryszek dzwonił jeszcze do kogoś, zanim padł bezwładnie na ziemię — rzekł sekretarz.
Tymczasem ja zwróciłem się z uprzejmą prośbą