Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/158

Ta strona została przepisana.

pan sobie przypomina, że panu o tem już wspominałem, iż spodziewałem się zastać Ralfa u pana.
— Nie pojmuję jednak, w jakim związku może stać to pytanie z tym drabem, który się do nas włamał — rzekł sekretarz, wpijając we mnie wiercące spojrzenie.
— I ja nie zdaję sobie na razie z tego sprawy — odpowiedziałem nieśmiało, tracąc zwolna nadzieję, czy zdołam wyplątać się z tej matni. Cała moja nadzieja polegała chwilowo na widocznem zaufaniu sekretarza do mojej osoby i na nieprawdopodobnej ilości rumu, który wlewał sobie Maguire do wody sodowej.
— Czy rozmowa pańska została nagle przerwana? — zapytał sekretarz, sięgając po butelkę z wódką, podczas gdy my siedzieliśmy wszyscy dokoła stolika, w najlepszej zgodzie i harmonji.
— Właśnie... i to tak nagle, że nawet nie mogłem dowiedzieć się, kto do mnie telefonował. — Nie, dziękuję, nie piję alkoholu.
— Co? A to co znowu za nowa moda? To pan chce mi odmówić wypicia ze mną kieliszka wódki w moim własnym domu? — ryczał Maguire, podnosząc na mnie przekrwione oczy. — Miej się pan na baczności, kochanie! Tego nie czyni porządny człowiek!
— Jadłem kolację w klubie i wypiłem z musu bardzo dużo — usprawiedliwiałem się nieśmiało. — Nie jestem przyzwyczajony do nadmiaru alkoholu.
W odpowiedzi Maguire trzasnął o stół z całej siły swą potężną pięścią.
— No, daj pan spokój, mój gołąbku, pan mi się wcale podoba... Jeżeli jednak nie będzie pan chłopem z wiary, to koniec z naszą przyjaźnią.
— Dobrze, już dobrze — odpowiedziałem pospie-