Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/166

Ta strona została przepisana.

już we znaki. Zresztą zręcznie podane opowiadanie będzie miało pozory zupełnie przekonywującej prawdy. Tylko, że niestety w tej całej historji tkwi pewien niejasny punkt... —
— Masz na myśli, że mogliby wpaść na to, iż to ty właśnie po mnie dzwoniłeś?
— Nie przeczę, że to jest możliwe — rzekł Ralf w zamyśleniu. — Lecz, jak widzę, sprawa nie przedstawia się tak groźnie. Na szczęście zawiesiłem na czas słuchawkę.
— Właśnie, że i ja się tego obawiam, Ralfie — odpowiedziałem zaniepokojony. — Obawy moje są z tego względu uzasadnione, ponieważ zdradziłem im pewien szczegół. Muszę sprostować twe błędne mniemanie w sprawie słuchawki. Właśnie, że nie zdążyłeś jej na czas powiesić na swojem miejscu, wisiała nad tobą w chwili, gdyśmy się tu wszyscy zjawili. Właśnie oni zastanawiali się nad tem i tak logicznie powiązali fakty ze sobą, że w obawie, iż się wszystkiego domyślą, wołałem uprzedzić sytuację. Przyznałem się im, że przyszedłem tutaj dlatego, ponieważ ktoś zatelefonował do mnie, a nawet powiedziałem im, że przypuszczałem, iż ty to uczyniłeś.
— Ależ Bunny, to chyba niemożliwe!
— Powiedz mi zatem, co miałem uczynić w mojej opresji? Musiałem wyrazić przypuszczenie, że uczynił to któryś z moich znajomych, a widziałem, że i tak nie poznają ciebie. Zblagowałem zatem bajeczkę o naszym zakładzie co do formy zasadzki Maguira, to znaczy, na czem ona polega. Mój drogi, przecież ty nawet nie wiesz, jak ja się tutaj dostałem, lecz i teraz nie mam czasu, aby cię o tem poinformować. Na samym początku naszej rozmowy zapowiedziałem im, że spodziewałem się ciebie tutaj