Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/168

Ta strona została przepisana.

cielu, zwalniam cię w dawaniu wyjaśnienia w tej sprawie. A nawet powiem ci prawdę, że gdybyś ty udzielał informacyj, to podejrzenia musiałyby się przeciw tobie skierować.
— Masz słuszność, Ralfie — przytaknąłem.
— Jeżeli masz zamiar mi zaufać i polegać na mnie, wierząc, że pomysłowość moja nie zawiedzie nas — o ile to możliwe, jeszcze przed nastaniem dnia, a w każdym razie wówczas, gdy nadejdzie właściwa chwila — to przestań się niepokoić. Nie pozostawię cię własnemu losowi, Bunny. Powinieneś sam sobie zdawać z tego sprawę, że po tem, co zaszło tej nocy, byłbym ostatnim szują, gdybym kiedykolwiek nie przyszedł ci w potrzebie z pomocą.
W ten sposób sprawa była naogół omówiona. Bez słowa uścisnąłem mu rękę i stanąłem na straży przy uśpionych, podczas gdy Ralf poszedł na górne piętra. Dopiero później dowiedziałem się, że na poddaszu przebywała wówczas służba, a także w suterenach mieszkał lokaj, który usłyszał kroki Ralfa. Na szczęście ludzie Maguira przyzwyczajeni byli do nocnego trybu życia swego pana. Odbywały się tam orgje pijackie tak skandaliczne i hałaśliwe, że w danej chwili ukazanie się służącego byłoby dla chlebodawcy nieco kompromitujące. Zapewne lokaj ów słyszał także Ralfa, gdy ten wychodził. Co prawda Ralf nie bardzo przestrzegał zachowania środków ostrożności. Sam sobie otworzył bramę, i, jak mi później opowiadał, pierwszym człowiekiem, którego spotkał na ulicy oko w oko, był policjant. Ralf z zimną krwią powiedział mu „dzień dobry“ — powierzchowność jego nie budziła podejrzeń, ponieważ przed opuszczeniem mieszkania Maguira umył się starannie i ubrał w jego futro i kapelusz. W tem przebraniu mógł nawet zjawić się w klatce lwa —