Strona:E. W. Hornung - Włamywacz Raffles mój przyjaciel.pdf/17

Ta strona została przepisana.

mogących nas spotkać w drodze na bal w sąsiadującym z kościołem pałacu.
To też krążyliśmy jeszcze dłuższy czas, zanim znaleźliźmy się przed Palace Gardens. Znał pałac z frontu tak dobrze, jak i ja. Obserwując dom z przeciwka zauważyliśmy, że nie we wszystkich oknach było ciemno. Nad bramą wejściową świeciło się małe matowe światło, a w głębi dziedzińca, widocznego z frontu, jaśniała przy zabudowaniach stajni i garażu wielka latarnia.
— O, to się kiepsko składa. Widocznie panie jeździły gdzieś w odwiedziny. Że też kobiety zawsze muszą sprawić jakąś kłopotliwą niespodziankę.... Prawdopodobnie poszły spać, zanim służba udała się na spoczynek, ale bezsenność kobiet jest znamienna dla płci pięknej, a w naszym zawodzie bróździ nam nazbyt często. Zdaje się, że ktoś z członków rodziny jeszcze nie wrócił z birbantki, zapewne syn, lecz to znany hulaka i nie wróci zapewne, dopiero nad ranem.
— Zupełnie jak Aleks Carruthers — szepnąłem, przypominając sobie pyszałkowatego paniczyka, którego nienawidziłem z całego serca.
— Mogliby być braćmi — odparł Ralf, ktoby znał całą hulaszczą złotą młodzież Londynu. — Wiesz, Bunny, znowu zaczynam wątpić, czy mi się na coś przydasz.
— A to dlaczego?
— Bo jeżeli brama frontowa jest tylko przymknięta, to wejdę sobie najzwyczajniej w świecie, jak gdybym był synem lorda.
Przytem zabrzęczał wytrychami, których pęk nosił na łańcuszku, jak to zwykle czynią z kluczami uczciwi obywatele.
— Zapominasz o drzwiach wewnątrz domu i o kasie.